(fot. J. Koch) |
Podczas gdy u jednego żurawia, kanapki po 10 złotych polskich (i tak taniej niż na ziemi!), u drugiego jest (full) wypas. A obsługa chodzi raz po raz wśród pasażerów: a może jeszcze soczku, piwa, wina? I to po ciepłym posiłku. Wszystko z uśmiechem i jakąś taką komitywą... Znakomita większość stewardów i stewardes to nie ludzie bardzo młodzi. Zaskakuje to już podczas wchodzenia na pokład. To jak z dobrą stacją telewizyjną, amerykańską czy brytyjską: lektor czytający wiadomości jest w wieku średnim, a nierzadko nawet starszym. Nie chodzi tylko o ładną buzię i dobrą dykcję, ale też o prezencję i taką, która wiekiem doda czytanym wiadomościom powagi i obiektywizmu. W samolotach, choć wymogi pracy nieco inne niż w studiu czy redakcji, zasada podobna, też chodzi o dystynkcję, zaufanie, nawet o posłuch. Może w związku z tym, w Lufthansie dyscyplina większa? Wśród pasażerów, mam na myśli, bo ostatnio ze zdziwieniem spostrzegłem, wracając LOT-em z Brukseli, że rodacy - choć powinienem powiedzieć raczej 'ziomale' - wstają z miejsc, kiedy jeszcze samolot kołuje, mimo wyraźnych poleceń. Nasz człowiek wie lepi(ej)! LOT-owski steward musiał dwa razy upominać! To pewnie Ci sami, co na autobahnie jadą przepisowo, a wjeżdżając do Polski przeradzają się w szybkich i wściekłych.
Przeczytałem, com tam napisał... i pomyślałem o ironicznej wersji pewnego klasycznego wiersza niderlandzkiego o tęsknocie za Holandią. Współczesna przeróbka jest krótka: "Lepsza tęsknota niż Holandia". Czasem tak jest. Czasem w odniesieniu do innych krajów. Więc chyba czas już wziąć urlop. Od wszystkiego. No to frrrr!
(fot. J. Koch) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz